Wciąż i mimo wszystko wierzę, że ludzie są w gruncie rzeczy dobrzy. - Anna Frank
Odepchnęłam się nogami od podłoża sprawiając, że moje krzesło ponownie podjechało do biurka. Jeszcze raz spojrzałam na pustą kartkę kancelaryjną, na której co najmniej półgodziny temu powinnam była zapisać wstęp do rozprawki zadanej na poniedziałek. Nerwowo zagryzłam plastikowy koniec długopisu, zostawiając w nim małe wgniecenie. Mimo tego, że byłam sama w pokoju, gdyż Ino, jak to każdą sobotę poszła pomóc rodzicom w kwiaciarni, a Hinata wybrała się na rodzinny obiad, ani trochę nie mogłam się skupić.
Moje myśli wciąż
krążyły wokół jednego tematu, a mianowicie incydentu z środy,
którego sprawcą był Sasuke. No, bo co to miało w ogóle być? Czy
on na prawdę jest przekonany, że pozwolę mu wpakować się z
butami do mojego życia? Może jeszcze sądzi, że będę stała
bezczynnie i przyglądała się jak zaczyna w nie ingerować.
Chociaż, czy on jest naprawdę takim dupkiem, by to robić? Głupie
pytanie, no jasne że jest. Ale dlaczego uwziął się akurat na
mnie? To pytanie góruje na liście moich niewiadomych. Nie mam też
pojęcia, dlaczego właściwie tak to analizuję, skoro od dwóch dni
nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Równie dobrze mogłoby to
oznaczać spokój.
– Ugh... – jęknęłam
z dezaprobatą, uderzając głową o blat biurka. – I po cholerę ja
to roztrząsam?
Bo zaczęło cię
to obchodzić. Poprawka. On zaczął cię obchodzić -
zachichotało moje alter ego
– Nie bądź
śmieszna - prychnęłam. Jednak wcale nie byłam taka pewna swoich
słów. Co jeżeli to prawda? Tak nie powinno być. Zdecydowanie nie
powinno tak być.
Wiesz
co Sasuke by zrobił wiedząc jaki wywołał mętlik w twojej głowie?
Powiem ci. Uśmiechnąłby się cynicznie, a potem rzuciłby jakimś
złośliwym komentarzem ukazując tym samym swoją wyższość!
Chcesz tego? – Zamknęłam oczy
i wyobraziłam sobie opisaną scenę. – Skoro nie, to weź
się w garść!
Momentalnie,
poczułam jakby ktoś mocno przywalił mi w twarz. Rozsiewając tym
samym moje wcześniejsze wątpliwości. Podniosłam się z biurka i
zacisnęłam dłonie. Oczywiście, że nie dam mu tej satysfakcji!
Może o tym tylko pomarzyć. Sama przecież mówiłam, że ciekawość
to pierwszy stopień do piekła. A to z pewnością nie było miejsce, w którym chciałabym się znaleźć. Postanowiłam dostosować się
do najbezpieczniejszej opcji, a mianowicie pozostawieniu naszych
relacji takich jakie są, czyli opierających się jedynie na
spojrzeniach, z których oboje pewnie nic nie wyczytujemy. Nie
potrzebne mi są dodatkowe problemy.
Nagle
poczułam wibracje telefonu, które lekko mnie połaskotały.
Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran. Na
wyświetlaczu pojawił się napis: Numer zastrzeżony.
Zdziwiłam się, jednak posuwistym ruchem kciuka odebrałam
połączenie.
– Sakura, mogłabyś
dzisiaj do mnie wpaść? – odezwał się jakiś mężczyzna, a ja
ściągnęłam mocno brwi starając sobie przypomnieć skąd znam ten
głos.
– Ah... To pan – odezwałam się, gdy już uświadomiłam sobie kim jest osoba po
drugiej stronie. Po chwili dotarło do mnie, że podczas odwiedzin,
które złożyłam mu parę dni temu, nie zdążył mi się
przedstawić. – Czy coś się stało?
– Po prostu zależy
mi na rozmowie - z naciskiem wypowiedział ostatnie słowo.
– Dobrze, wpadnę
za... - spojrzałam na zegarek elektroniczny, który pokazywał
godzinę trzynastą - jakąś godzinę? - zapytałam wyczekując jego
potwierdzenia.
– Będę czekał -
powiedział, a następnie się rozłączył.
Zaniepokoiłam się
tym telefonem. Zachowanie mężczyzny wydawało mi się dziwne.
Jednak nie zamierzałam rezygnować ze złożenia mu wizyty.
Zerknęłam w górę, na tablicę korkową, do której zdążyłam
przypiąć kartkę z przepisanym planem dnia, według którego
funkcjonowali mieszkańcy internatu. Za godzinę miał być obiad. A
za dwie i pół powinnam być na rehabilitacji. Mój wychowawca -
Kakashi Hatake, raczej nie miałby nic przeciwko temu bym wyszła
wcześniej. Ale żeby załatwić sprawę szybko potrzebowałabym
podwózki, by punktualnie zdążyć na leczenie. Na wujka niestety
nie mam co liczyć, gdyż wyjechał w sprawach służbowych na cały
weekend. A na propozycję Shizune co do podwózek, nie chciałam
przystać. Nie pragnęłam lepszego traktowania ze względu na
wypadek. Nagle mnie olśniło. Ponownie wyciągnęłam komórkę i
wyszukiwarce kontaktów wpisałam literkę "S". Gdy
odnalazłam kontakt, który chciałam, wybrałam połączenie i
nasłuchiwałam sygnałów. Jeden, drugi, trzeci...
– Halo, Sasori?
Tutaj Sakura – odezwałam się w końcu, gdy odebrał, jednak po
drugiej stronie panowała cisza. – Dziewczyna z łazienki – dodałam
szybko, gdy uświadomiłam sobie, że nie zdążył wcześniej poznać
mojego imienia. Gwałtownie uderzyłam się ręką w czoło, gdy
tylko zorientowałam się, jak właściwie siebie określiłam.
– Ahh... To ty – zaczął, gdy już pohamował swój cichy śmiech - Cieszę się, że
dzwonisz.
– Wybacz, że
wcześniej tego nie zrobiłam. Nie miałam czasu, a teraz jesteś
chyba jedyną osobą, która może mi pomóc - odpowiedziałam ze
słyszalną nadzieją w głosie, nagle w telefonie usłyszałam jakiś
huk.
– Poczekaj
chwileczkę. – Trzask zamykanych drzwi lekko go zagłuszył - To o co
chodzi?
– Mógłbyś mnie
gdzieś podwieźć? – zapytałam szybko i zamknęłam oczy,
wyczekując jego odpowiedzi, gdy usłyszałam jak bierze głęboki
wdech uniosłam powieki.
– Przepraszam, ale
jestem w pracy. Ale zaczekaj dwie minuty - powiedział i
prawdopodobnie odłożył gdzieś komórkę. Czekałam przysłuchując
się już trochę gorzej słyszalnym hukom, które zapewne miały
związek z jego pracą.
– Już jestem i mam
dla ciebie dobrą wiadomość. Itachi, którego zdążyłaś poznać
właśnie wychodzi i nie ma nic przeciwko, żeby cię podwieźć.
– Itachi... – wymamrotałam bardziej do siebie niż do Akasuny. Mylił się. Nie
zdążyłam go poznać. Nie wiedziałam jaki jest. A co jeśli ma
taki sam charakter jak jego młodszy brat? No, bo w końcu to
rodzina.
– Dziękuję, że
to załatwiłeś – odparłam po dłuższej chwili milczenia.
– Nie ma sprawy,
tylko jakbyś mogła podejść do naszego warsztatu. To blisko.
– Dobrze, tylko
powiedz mi gdzie jest.
– Gdy wyjdziesz z
internatu skręć w prawo. Później tylko prosto, gdy zobaczysz stos
opon przy czarnej bramie będziesz wiedziała, że to tam – Z uwagą
przysłuchiwałam się jego instrukcji starając się właściwie
wszystko zakodować
– To będę się
zbierać. – Ściągnęłam kurtkę z wieszaka.
– Do zobaczenia.
***
Po uzyskaniu zgody
na wyjście, poszłam tak, jak poinstruował mnie wcześniej Sasori.
Stałam na dużym, asfaltowym podjeździe, na którym stało kilka
zaparkowanych samochodów i przypatrywałam się dwupiętrowemu
budynkowi, który składał się z trzech różnych części. Na
środkowej, która była największa i równocześnie wysunięta w
porównaniu do reszty budynku, na szyldzie o granatowym tle widniał
biały napis "MOTO - SERWIS". Prowadziły do niego dwie
bramy wjazdowe, które na moje oko miały wysokość czterech metrów.
Były otwarte, jednak widok na wnętrze zasłoniły mi pozostawione
tam pojazdy. Po lewej stronie lokalu, znajdowały się drzwi główne,
nad którymi był napis "BIURO". Zaś po prawej stronie
widniał trzeci i ostatni szyld "CZĘŚCI", przez sporej
wielkości, niczym nie zasłonięte okna mogłam dojrzeć regały z
przedmiotami z działu motoryzacji, których nie byłam w stanie
nazwać. Niestety, ale moja wiedza na temat samochodów była jedynie
podstawowa. No, o ile można, by to tak nazwać. Przyjrzałam się
jeszcze raz uważniej w poszukiwaniu drzwi do owego sklepu
motoryzacyjnego jednak na pierwszy rzut oka ich nie znalazłam.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że w przeciwieństwie do
biura, znajdują się od strony bocznej.
Weszłam do środka
jedną z bram wjazdowych, a do moich nozdrzy momentalnie dotarł
ciężki zapach benzyny i smaru, na co skrzywiłam twarz w grymasie.
Rozejrzałam się dookoła po hali napraw, a mój wzrok przystanął
na osobie stojącej przy podnośniku, na którym znajdował się
jakiś samochód, i wyraźnie szukała czegoś w wózku narzędziowym.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, a czerwonowłosy, gdy mnie
usłyszał gwałtownie się obrócił. Ubrany był w typowy ciemny,
strój roboczy. Jedynym, wyróżniającym się elementem jego stroju
była czarna bandamka, którą przewiązaną miał na czole, pewnie w
celu chociaż drobnego uniesienia grzywki.
– To ty -
powiedział starając się zetrzeć plamę nieznanego mi pochodzenia
z policzka – Cześć.
– Hej, na prawdę
jeszcze raz ci dziękuję. Drugi raz mnie ratujesz – powiedziałam
nieco żartobliwie.
– Teraz to bardziej
Itachi – powiedział wskazując na mężczyznę, który jakby na
zawołanie wyszedł z biura. Przez chwile mogłam dostrzec jego
koszulkę z nazwą jakiegoś zespołu, dopóki nie zniknęła pod
przykrywą czarnej skórzanej kurtki. Włosy miał upięte, tak jak
ostatnio w niską kitkę na karku. Jednak krótsze kosmyki jego
hebanowych włosów okalały mu twarz. Spojrzałam w jego oczy, które
bacznie mnie zlustrowały. Wzdrygnęłam się lekko.
- To co? Jedziemy? – zapytał wsuwając na palec metalowe kółko, z przyczepionymi
kluczyki. Gdy zakręcił nim kilka razy przełknęłam ślinę
zalegającą w ustach i ostatni raz spojrzałam na Sasoriego, który
tylko puścił do mnie oczko, a następnie wrócił do zajęcia,
które wykonywał wcześniej.
Zapinając
pas, podałam Itachiemu dokładny adres, na co on tylko skinął
głową i przekręcił kluczyk w stacyjce, uruchamiając silnik,
który wydał z siebie charakterystyczny warkot.
Odwróciłam
się w stronę szyby i tępo spoglądałam na miejski krajobraz. Po
chwili do moich uszu dotarła znana melodia, a po krótkim czasie
również śpiew.
– Czyżby Sum 41With me? – spytałam nie odwracając wzroku.
– Jedna z moim
ulubionych piosenek.
– Serio? Też ją
uwielbiam – odpowiedziałam mu entuzjastycznie przebijając się
tym samym przez napiętą atmosferę, która do tej pory była między
nami wyczuwalna. Uchiha zaśmiał się cicho i przekręcił
delikatnie gałkę radia, sprawiając tym samym, że muzyka płynąca
z głośników stała się głośniejsza. Tekst piosenki zaczął
wydobywać się z jego ust idealnie komponując się ze śpiewem
wokalisty, a jego palce jakby same zaczęły uderzać o kierownicę
wystukując rytm. Opierając się wygodnie o fotel, przyciskiem
spuściłam szybę na dół, pozwalając, by chłodny wiatr orzeźwił
moją twarz. Gdy przyszła pora na refren postanowiłam się
dołączyć. Mimo że zawsze porównywałam swój śpiew do psa,
który wyje do księżyca, nie krępowałam się.
– Chodzisz z moim
bratem do klasy, prawda? - No masz. Czar rozluźniającej chwili
zniknął tak szybko jak się pojawił.
– Tak – odpowiedziałam mu markotnie.
– I jak? – zapytał,
ale widząc, że nie za bardzo zrozumiałam szybko dodał: – Dogadujecie się?
– Em... – zamyśliłam się, zastanawiając się nad dobrym wybrnięciem z
sytuacji – Można tak powiedzieć.
– To przed nim się
wtedy schowałaś, mam racje? – Mocniej zacisnęłam zęby. Jeśli
starszy brat Sasuke miał zamiar pobawić się w dobrą wróżkę
bądź swatkę, to przykro mi, ale nie ze mną.
– Daleko jeszcze? -
zapytałam mimo tego, że dobrze znałam odpowiedź. Ale jakoś
musiałam zmienić temat.
– Zaraz będziemy -
powiedział po czym nie zważając na drogę wbił we mnie wzrok i
widocznie się zamyślił. Miałam wrażenie, ze trwało to
wieczność, a spojrzenie, którym mnie obdarzył przenikało mnie do
szpiku kości, jakby chciał coś ze mnie wyciągnąć. Jednak po
dłuższej, krępującej dla mnie chwili ponownie zwrócił się w
kierunku ulicy i włączył kierunkowskaz, podjeżdżając pod jedną
z bram.
– Dziękuję – powiedziałam odpinając pasy bezpieczeństwa. Sięgnęłam po
torebkę, która znajdowała się pod fotelem i otworzyłam drzwi. Po
wyjściu przejechałam dłonią po włosach, chcąc chociaż trochę
je ułożyć, bo po spotkaniu z wiatrem wyglądały tragicznie.
– Wystarczy lepiej
go poznać – odezwał się Itachi w momencie, gdy chciałam popchnąć
drzwi, by ponownie je zamknąć.
***
Ding dong...
Zerknęłam jeszcze
przez ramię na samochód Uchihy, który wraz z momentem uchylenia
się drzwi odjechał z piskiem opon. Spojrzałam ponownie w stronę
wejścia, w którym teraz stał mężczyzna i z poważną miną
zerkał na tył odjeżdżającego samochodu.
– Dzień dobry – zaczęłam w końcu wyrywając go z zamyślenia.
– Dobrze, że
jesteś. – Tym powitaniem wzbudził we mnie jeszcze większą
ciekawość niż samym telefonem. Gdy tylko przekroczyłam próg,
szybko zamknął za mną drzwi i zaprosił do salonu, a sam udał się
do kuchni po jakieś picie.
Tak
jak ostatnio, usiadłam na kanapie, jednak by zrobić sobie na niej
miejsce musiałam przełożyć gdzieś indziej otwarte zeszyty z
jakimiś zapiskami, w które postanowiłam nie zaglądać. Stolik,
który stał przede mną, również był zawalony. Leżały na nim
jakieś książki i kilka kartek oraz włączony laptop, na którym
uruchomiony był Word. Wielki pogrubiony nagłówek zwrócił moją
uwagę.
– Rodzina Haruno – wyszeptałam, a dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów.
Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na mężczyznę, który właśnie
położył na stoliczku dwie szklanki z wodą.
– Czytaj dalej – powiedział spokojnie.
Czekałam, aż
zasiądzie obok mnie, bądź na fotelu, jednak nie zrobił tego.
Włożył ręce do kieszeni ciemnych jeansów i spoglądał na mnie z
uśmiechem. Poruszyłam więc myszką podłączoną do laptopa, by
ponownie oświetlić ekran. Gdy tekst się wyświetlił zaczęłam
czytać, a z każdym przeczytanym zdaniem oczy rozszerzały mi się
coraz bardziej.
Mebuki Haruno
była niegdyś znaną tancerką. Już jako siedemnastolatka wzbudzała
podziw na konkursach tańca towarzyskiego, gdzie jej parterem był
Kizashi Haruno, którego w późniejszych latach poślubiła. Jej mąż
po tym jak przejął firmę budowlaną po swoim ojcu zmuszony był
porzucić pasję. Rozkwit kariery kobiety przypadł dopiero w latach
1994 - 2000, kiedy to występowała w Teatrze Muzycznym w Nagasaki. W
kwietniu 2000 roku nieoczekiwanie, tuż przed rozpoczęciem
spektaklu, zapowiedziała go jako swój ostatni. Nie podała jednak
powodu, dla którego postanowiła opuścić scenę. Tej samej nocy
zginęła w śmiertelnym wypadku samochodowym. Prasa jednak nie
pisała na ten temat. Dlaczego?
Po czternastu
latach, ciszę na ten temat postanowiła przerwać Sakura Haruno -
córka Mebuki i Kizashiego. Dziewczyna z bólem opowiadała o swoich
przeżyciach. Odkąd pamięta jej ojciec był nałogowym alkoholikiem
i używał na niej przemocy. Dopuścił się nawet molestowania
seksualnego. Nieoczekiwanie, gdy dziewczynka skończyła dziesięć
lat jej ojciec wraz z inną kobietą wyjechał za granicę. Piekło
Sakury jednak się nie skończyło. Trafiła do domu dziecka, gdzie
mimo, że była bezpieczna czuła się źle. Dzieci dokuczały jej i
wyśmiewały. Dopiero po czterech latach, w sierocińcu zjawił się
brat Mebuki, chcąc zabrać siostrzenicę pod swoją opiekę.
W jego domu
dziewczyna zaczęła wieść spokojne życie starając się zapomnieć
o przykrościach z przeszłości. Mimo wszystko, wujek unikał tematu
jej matki, oświadczając jej tylko, że pracowała jako ekspedientką
w supermarkecie i zginęła w wypadku samochodowym. Dziewczyna,
nieświadoma tego, że jej oboje rodzice kochali taniec, po
skończeniu gimnazjum zaczęła uczęszczać do liceum artystycznego
o kierunku tanecznym. Jej życie ponownie odwróciło się do góry
nogami , gdy podczas porządków w domu krewnego znalazła dyplom
należący do jej matki. Był nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca
w konkursie tanecznym. Jeszcze tego samego dnia siedemnastolatka
została potrącona przez samochód, przez co wylądowała w szpitalu
z poważnymi urazami, które uniemożliwiają jej powrócenie do
pasji. Tam właśnie dowiedziała się od wujka prawdy o swoje matce.
O jej karierze jak i o śmierci.
Mebuki po
ostatnim występie została na pożegnalnym przyjęciu zorganizowanym
przez załogę teatru. W ruch poszedł alkohol, którego tancerka
sobie nie odmówiła. Na nic nie zważając kobieta wsiadła do
samochodu chcąc wrócić do swojej trzyletniej córki, dla której
porzuciła karierę, albowiem chciała w pełni oddać się
macierzyństwu. Podczas jazdy nie zważając na ruch na sąsiednim
pasie chciała wyprzedzić samochód przed sobą. Odbyło się
zderzenie czołowe, którego nie przeżyła ani ona, ani kierowca z
na przeciwka. Brat Mebuki - Kohaku, w pełni wyciszył cała sprawę
chcąc zachować dobre imię siostry, jak i uchronić siostrzenicę
przed przeszłością.
– Co to jest? – zapytałam łamiącym się głosem, gdy w końcu zebrałam się na
odwagę, by na niego spojrzeć.
– Artykuł, który
po poprawkach trafi do gazety – odpowiedział mi niewzruszony.
Zacisnęłam usta,
powodując że wargi utworzyły wąską linie. Mimo że wiedziałam,
iż słuch mnie nie zawodzi, nie mogłam w to uwierzyć. Potrząsnęłam
głową, jakby miało mi to pomóc w odtrąceniu od siebie zarówno
tego co powiedział, jak i nawracających wspomnień. Wzięłam
nierówny oddech i pozwoliłam, by łzy, które napłynęły mi do
oczu znalazły ujście, wyznaczając na moich policzkach czarno-szare
ścieżki. Te kłamstwa nie mogły ujrzeć światła dziennego. Nie
po tym jak wyszłam na prostą.
– To są same
bzdury! – wrzasnęłam, gwałtownie zamykając klapę od laptopa.
– Oh, ja nazwałbym
to przekoloryzowaną historią. Ale czy to ma sens? Ludziom jest
obojętne to, czym nakarmisz ich głód ciekawości. Zwłaszcza, że
nie mają na to wpływu.
- Zaufałam ci -
powiedziałam rozklejając się jak małe dziecko. Jednak to co
bolało mnie najbardziej to, to że ponownie dałam się nabrać. To,
że kolejny raz okazałam się być naiwna. Byłam pewna, że już
się tak nie stanie, że tym razem potoczy się wszystko inaczej. A
jednak. Wykorzystał mnie. Czułam się przed nim naga. Obdarta z
przeszłości, przeżyć i tajemnic.
– Jak widzisz
niepotrzebnie, ale mogę usunąć ten artykuł – powiedział,
opierając się o meblościankę.
– To to zrób!
-wrzasnęłam jadowicie. Moja rozpacz w tym momencie całkowicie
zniknęła, a na jej miejsce wstąpił gniew. Wzrokiem pełnym
frustracji spoglądałam, jak teatralnie cmoka ustami kręcąc przy
tym głową.
– W życiu nie ma
nic za darmo, kochanie – wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo,
które podziałało na mnie jak czerwona płachta na byka. Gwałtownie
wstałam popychając tym samym stolik, przez co rozlałam trochę
wody znajdującej się w obu szklankach. Jednak to był mój
najmniejszy problem.
– Jesteś
sukinsynem! – krzyknęłam mu prosto w twarz, jednak nie przejął
się tym. Po szatańskim uśmiechu, który wstąpił na jego twarz
miałam wrażenie, że go rozbawiłam.
– Nie jesteś
pierwszą osobą, która mi to mówi – Moje oczy rozszerzyły się
gwałtownie w przerażeniu. Instynktownie cofnęłam się o krok.
Moje złe przeczucia narastały z każdą sekundą. Nie miałam
pojęcia z kim tak właściwie mam do czynienia. – To jak? Zgadasz
się?
– Nawet nie wiem na
co – odparłam cicho, ponownie siadając na kanapie. W tym momencie
najbardziej bałam się tego, jak bardzo może okazać się
nieprzewidywalny.
– Wystarczy, że
weźmiesz dla mnie z pewnego domu tylko, małą teczuszkę.
– To będzie
kradzież – zaprotestowałam.
– Ależ nie –
westchnął. – To będzie jedynie pożyczka. Po paru dniach to
zwrócisz. Domownicy nie powinni się nawet zorientować.
– Co jest w tej
teczce?
– To już nie
powinno cię interesować – jego ton zabrzmiał tak ostro, że
pożałowałam tego, że dałam omotać się ciekawości. Po chwili
coś mnie olśniło. Ściągnęłam brwi i zaczęłam analizować
całą sytuacje.
- Czegoś nie
rozumiem – zaczęłam, a gdy spotkałam się z jego spojrzeniem
postanowiłam kontynuować: - Dlaczego sam tego nie zrobisz tylko
wykorzystujesz mnie?
- Powiedzmy, że
nie jestem tam mile widziany. Ale to długa historia i nie ma sensu
bym ci ją opowiadał. Co prawda, jeszcze do niedawna, nie byłem
pewny jak tą sprawę rozwiąże. Jednak, gdy przyszłaś do mnie,
zaufałaś mi tak bardzo, że bez wahania opowiedziałaś mi o sobie
i o swojej rodzinie. Postanowiłem to wykorzystać, a ty nie możesz
mi teraz odmówić. Chyba, że chcesz by opisana przeze mnie historia
wylądowała na jednej ze stron gazety, która rano będzie już
leżała pod domem każdego z mieszkańców? Wyobrażasz sobie ich
spojrzenia, gdy będziesz szła ulicą? Dziennikarzy, którzy będą
próbowali z tobą porozmawiać? A co powie twój wujek, na to, że
jego siostrzenica postanowiła oczernić całą rodzinę i że
zwróciła się z tym do obcego faceta? Co jeśli dowiedziałby się
o tym twój tatuś, którego przecież mimo wszystko kochasz.
–Dość! -
krzyknęłam zamykając oczy z nadzieją, że pomoże mi się to
uwolnić od tego koszmaru. – Zgadzam się, tylko już przestań...
– Dobrze robisz –
powiedział po czym upił łyk wody ze szklanki. – Powinno ci pójść
łatwo, zwłaszcza, iż wiem, że nawiązałaś kontakt z moimi
bratankami, tak a
propos przekaż Itachiemu, że ma naprawdę
ładny samochód.
– Bratankami? -
wyszeptałam nie dowierzając w wypowiedziane przez niego słowa – To
znaczy, że oni... Że ty jesteś...
– Uchiha, Madara
Uchiha.
Od Autorki: Chciałam Wam jak najbardziej wynagrodzić przerwę między rozdziałami, że tak się zagalopowałam, iż znowu zapomniałam dodać czegoś od siebie. No w każdym razie rozdział już jest i jestem ciekawa co sądzicie, o "panu, który uratował Sakurze życie". Może opisałam to dość skromnie, ale od czego jest rozdział siódmy? :)
O, właśnie. Zapomniałabym. Powstała zakładka "Spam". I zachęcam byście się z nią zapoznali.
No i jeszcze tak na zakończenie zapytam o jedną sprawę, czytał ktoś z Was wczorajszy chapter? :D
Pozdrawiam :3
Od Autorki: Chciałam Wam jak najbardziej wynagrodzić przerwę między rozdziałami, że tak się zagalopowałam, iż znowu zapomniałam dodać czegoś od siebie. No w każdym razie rozdział już jest i jestem ciekawa co sądzicie, o "panu, który uratował Sakurze życie". Może opisałam to dość skromnie, ale od czego jest rozdział siódmy? :)
O, właśnie. Zapomniałabym. Powstała zakładka "Spam". I zachęcam byście się z nią zapoznali.
No i jeszcze tak na zakończenie zapytam o jedną sprawę, czytał ktoś z Was wczorajszy chapter? :D
Pozdrawiam :3
:O!!!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu artykułu i po słowach Madary, że to opublikuje szczęka mi opadła! Zupełnie szczerze mówię! W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu sytuacji. No bo... On wydawał się taki miły. No właśnie, wydawał się... Współczuje Sakurze, że mu zaufała. Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju, skoro Itachi podwoził Sakurę pod dom Madary nie zorientował się że idzie ona do niego? czy może Madara jest incognito i nikt nie wie o jego pobycie w tym miejscu?
Rozdział troszkę krótki, ale mimo to podziwiam cię za zapał do pisania, naprawdę zazdroszczę weny! :)
Buziaki :*
Teraz się zastanawiam, czy to, że opadła Ci szczęka to dobrze czy źle. No, ale mam nadzieję, że dobrze. xD
UsuńHm, odpowiadając na Twoje pytanie...
Madara jest incognito, a przynajmniej ma taką nadzieję.
Co do długości rozdziału, to się staram, ale mam wrażenie, że mniej więcej taka długość rozdziałów już pozostanie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze to, co zaplanuję sobie w rozdziale wychodzi na podobną ilość stron.
Dziękuję i pozdrawiam :* No i przesyłam Ci telepatycznie weny! :3
Zbierałam zęby z podłogi jak mi szczęka opadła na ziemię....Masakra...Co za *********** Yhhhh Nie lubię takich ludzi...A wydawał się taki porządny...[Właśnie wydawał ! Kiedy ty się nauczysz że nie ma "porządnych " ludzi ? ] <=======Moje alter ego...Na Sakury miejscu poszłabym do Itachiego ...On by coś wymyślił...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny i dużo czasu , a także niezapomnianych wakacji....; )
Wow, nie sądziłam, że aż takie reakcje uda mi się wywołać. Aż mi samej opadła szczęka. :O
UsuńHaha, Twoje alter ego ma poniekąd rację :)
Dziękuję i mam nadzieję, że Tobie wakacje również miną bardzo dobrze.
Dobra, właśnie zbieram się z podłogi.
OdpowiedzUsuńNie no serio?
Ja wyobrażałam sobie go jako miłego, pomocne go człowieka, a tu taki szok. O.o
Nie no, nie mogę się ogarnąć, serio.
Zatkało mnie i tyle.
Powiem Ci tylko, że rozdział wyszedł bombowy i cholernie ciekawy. Skąd ty to wszystko bierzesz ? Co?
Na tym kończę mój komentarz, bo,muszę dojść do siebie.
Pozdrawiam Paulina
Huh, Ty też? :D Jestem na prawdę zdumiona, w sensie, no myślałam, że to będzie takie trochę przewidywalne.
UsuńSkąd to biorę? Hm, sama nie wiem. Jakoś tak mnie kiedyś oświeciło. A na samym początku nie miałam tego w planach i trochę mi zajęło główkowanie, jak właściwie logicznie i sprawnie wplątać to do fabuły.
Dziękuję i pozdrawiam :3
Woooooooooow!!!!! Dziewczyno miażdżysz!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tym rozdziałem przebiłaś wszystkie poprzednie! :D Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem! I pomysłu i treści i stylu, jednym słowem GENIALNE!
OdpowiedzUsuńA teraz trochę o fabule: Jest tak jak się spodziewałam, to Madara uratował Sakurę, ale, to nie znaczy że rozdział mnie nie zaskoczył! Co to za teczka? Do czego mu potrzebna? Co chce zrobić Sasuke i Itachiemu? Coraz więcej pytań, a ja nic nie wiem xD To jakaś głębsza sprawa.
Na początku myślałam, że będzie chciał różową wykorzystać seksualnie O.o Ale w sumie jak się nad tym zastanowić, to jeszcze to może zrobić! On ma nikczemne plany. Czułam to, że jest podejrzany :D
Ja czytałam!!!!! W końcu jakiś moment SasuSaku!!!! A już myślałam, że nie ten paring umarł :P Ale jest nadzieja, nie mogę się doczekać kiedy będzie "coś" więcej :D
Jak kolejne rozdziały będą takie jak ten, to powinnaś zostać pisarką :D Życzę weny i niech rozdzialik szybciutko się pojawi, bo z powodu tych emocji nie wytrzymam zbyt długo xD
Pozdrawiam :*
Ps wybacz za mój chaotyczny komentarz, ale to z powodu Twojego rozdziału :P
Może to głupie, ale czytając ten komentarz zaszkliły mi się oczy. Na prawdę ;-;
UsuńPatrząc na to co napisałaś o rozdziale mogłabym go podsumować: " Więcej pytań niż odpowiedzi." xD
A co do wykorzystania seksualnego, to kto wie? Haha xD No ale czy już nie dość trudne życie ma różowa? :o
Co tam, i tak się zastanowię nad tą opcją.
A co do mangi, to to było takie aasasdfhgh *-* Nie umiem znaleźć na to słowa. Niby nic, a jednak coś!
Ja pisarka? Moja "twórczość" to zwykła amatorszczyzna, pewnie z milionami błędów , których nie widzę. Gdy piszę, cały czas czuję się jak dziewczyna, która kiedyś włączyła laptopa, uruchomiła Worda i postanowiła coś naskrobać nie sądząc, że kiedykolwiek ktoś zwróci na to uwagę.
Pozdrawiam i na prawdę Ci dziękuję :*
Teraz jak przeczytałam swój wczorajszy komentarz, to aż mi wstyd za siebie xD Nie ma w nim ani ładu, ani składu. Wybacz xD
UsuńTwoja skromność powinna być karana! Hahha :D Nie no, tak na poważnie, to rozdział jest perfekcyjny! Możesz być z siebie dumna. Z pewnością będę czekać na więcej takich ;3
I wcale nie wymuszam na Tobie, krótkiego czasu oczekiwania na kolejny rozdział xD
Buziaki :*
Ja powiem Ci tylko tyle, że nie znoszę Uchiha Madary. Nigdy go nie lubiłam, więc ciężko mi zrozumieć, że większość fanów anime tak go uwielbia.
OdpowiedzUsuńNaruto jest jednym z naprawdę niewielu produkcji, w których nie przepadam za żadnym złym charakterem - wyjątek Hidan - złe charaktery w Naruto to doprawdy ludzie, których nie mogę polubić w żaden sposób.
Tyczy się to całego Akatsuki - poza wspomnianym wcześniej Hidanem :D - Orochimaru i wszystkich jego pionków, Kabuto, Obito (o, jak on i jego historia działa mi na nerwy), ale jeszcze nikt mnie nie irytował tak bardzo, jak właśnie Madara, więc odkąd się pojawił, mam ochotę rozwalić monitor za każdym razem, gdy go widzę xD
Wyjątkiem jest Itachi, bo okazało się, że zrobił to wszystko dla dobra wioski i tak naprawdę mnóstwo w nim dobra oraz miłości do brata :__: A też go kiedyś nie lubiłam....
Co do samego rozdziału, to jak zwykle zgrabnie napisany. Co prawda trochę krótki, ale przy Twoim talencie, każdy rozdział byłby za krótki. Można czytać i czytać ^^
Przemyślenia Sakury na temat ukochanego, przypominają mi rozterki typowej nastolatki z liceum, którą przecież jest - z wielkim "problemem". Choć niewątpliwie po ultimatum Madary ma teraz prawdziwy problem na głowie... ja na jej miejscu poszłabym od razu do Itachi'ego, aby powiedzieć o dosłownie wszystkim. Dzidziusiowi bardzo zależy na jakiejś tam rzeczy, a skompromitowanie Sakury tak naprawdę ma gdzieś - tak uważam. Wiec publikacja tego artykułu, nic mu nie da, skoro i tak nie będzie w posiadaniu tego, na czym tak bardzo mu zależy. Haruno może więc zachować spokój ducha, bo ten artykuł miał służyć tylko za popchnięcie jej do działania. Tak przynajmniej podpowiada mi umysł.
Co do Saska... kurczę, on wszędzie ma taki sam charakter xD Nie odbierz tego źle, ale w znacznej większości opowiadań jest niedostępnym, zimnym draniem. Nie mówię, że to źle, bo wcześniej napisałam Ci, że takim go uwielbiam, więc nie zmieniaj, ale obecnie szukam opowiadania, gdzie Sasuke będzie całkowicie odmienny - kto wie, może sama go takim stworzę? Nie wiem nawet, czy by mi taki całkowicie inny przypasował, ale zawsze można spróbować xD
Niestety nie czytam mangi. Naruto jest jednym z niewielu, gdzie uważam, iż anime jest lepsze od mangi. Nie chciałabym sobie psuć niespodzianek w anime, poprzez czytanie mangi. Wiem jestem dziwna... ale co to za oglądanie, gdzie nie można się już spodziewać niespodzianki, bo się przeczytało o niej w mandze? Kiedyś czytałam ją, mam nawet swoich własnych pięć tomików, ale zaprzestałam, bo zauważyłam, że nie wyczekuje już tak odcinków anime, skoro i tak wiem, co się stanie. Korci mnie czasem, aby wyprzedzić obecną akcję, ale póki co jakoś się trzymam xD
Pozdrawiam, zacznę poważnie myśleć o jakimś Narutowskim fanficku, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
Jak to jest z Tobą? Założyłaś bloga z opowiadaniem całkowicie spontanicznie, czy wpierw ustaliłaś sobie całą fabułę? :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Hm, ja akurat złe charaktery lubię. Nie wiem właściwie czemu. Tak po prostu mam xD Może i denerwuję mnie ich rozumowanie w niektórych kwestiach, ale nie mam na to wpływu.
OdpowiedzUsuńNiestety, muszę Cię rozczarować, ale rozdział siódmy, chyba nie będzie dłuższy. Ale! Planuję większy rozdział, jednak mam nadzieję, że wypadnie on na cyferkę 10. Taka mini rocznica. xD
Hm, ja akurat jestem dziwnym typem człowieka jeśli chodzi o spoilery. Kiedyś, gdy jeszcze niecierpliwiłam się na kolejny odicnek mojego ulubionego serialu i godzinę wpatrywałam się w monitor, czekając na premierę odcinka w internecie, zawsze musiałam przeczytać jego opis. ZAWSZE. Nie kontrolowałam tego. Może i w pewnym sensie psuło to niespodziankę. Ale jakoś patrzyłam na to z innego punktu widzenia. Gdy była na przykład informacja, że główni bohaterowie się w końcu spotkają sam na sam i będą rozmawiać, nie przejmowałam się tym, że to spoiler, tylko zadręczałam myślami jak to będzie wyglądać.
Jednak mogę powiedzieć, że zdarzyło mi się przez spoilery stracić przyjemność oglądania. Tak było z sezonem pewnego serialu. Znałam całą fabułę, wszystkie tajemnice, wiedziałam jak się wszystko potoczy aż do ostatniego odcinka i co? Nudziłam się. Po prostu podczas oglądania się nudziłam.
A co jeszcze chcę dodać. Gdy zastanawiam się nad wyborem jakiejś książki, zawsze otwieram ostatnią stronę. Nie wiem po co. To pewnego rodzaju spoiler i dziwny zwyczaj, którego powoli się oduczam. xD
Narutowski fanfic? Dawaj mała! Przepraszam, musiałam tak napisać. Wstyd mi. ;-; Hm, pytasz jak było ze mną? Pamiętam to idealnie. Wraz z kuzynką zrobiłyśmy sobie maraton Step up. Niedługo po tym zachorowałam. Musiałam siedzieć w domu dwa tygodnie. Miałam cały salon do swojej dyspozycji. xD Przeglądałam sobie narutowskie fanarty na deviantarcie, gdy nagle wpadł mi do głowy właśnie pomysł na opowiadanie. Tylko na początku na siłę chciałam, by byli to inni bohaterowie niż z Naruto. Ale nie miało te sensu, oni byli do tego stworzeni. Potem, po głębokim zastanowieniu i ogólnym zarysowaniem sobie fabuły, za namową przyjaciółek założyłam bloga. No i tak to się zaczęło. Także, jeśli nad Twoją głową zaświeciła się jakaś żaróweczka, niczym z kreskówki to się nie wahaj :D
Mam nadzieję, że odpowiesz mi na ten komentarz, bo chciałabym się dowiedzieć, czy siedzi w Twojej głowie Sasusaku, czy może NaruHina, bądź jeszcze coś innego? :3
Buziaki :*
Sama jeszcze nie wiem, naprawdę. Taki luźny pomysł bez ładu i składu póki co, wpadł mi do głowy. Nie jestem nawet pewna co do pairingów... obie pary uwielbiam, ale mogę wszystko przewrócić do góry nogami. Kto wie, może w jakiś sposób połączę świat anime z realnym? Nawet taki pomysł, gdzieś zaświtał. Dopóki wszystkiego sobie nie poukładam, to wolę nie obiecywać ;) Wątpię jednak w pojawienie się NaruHina. A może Sasek zakocha się w dziewczynie z naszego świata? Wszystko jest możliwe :) Jak dopracuję wszystko, to dam Ci znać :P
OdpowiedzUsuńTo w takim razie mam nadzieję, że szybko uporządkujesz fabułę i zaczniesz pisać. :D Nie mogę się doczekać :3
UsuńJejku! Ale się dzieje! Jestem ciekawa, co będzie dalej. Biedna Sakura! Madara ją tak wykorzystuje :( .
OdpowiedzUsuńMoment SS z poprzedniego rozdziału... ah! :D Oby następnym razem Sakura nie odepchnęła Sasuke hahah :D.
Uwielbiam tego bloga i przyznaję, że miałaś na niego świetny pomysł!
Pozdrawiam i życzę weny, Bella.
Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój blog :D
UsuńDziękuję, wena na pewno się przyda. :3
No! Przeczytałam! :) Wszystko za jednym razem, ha! Ciekawość była silniejsza od wszystkiego innego. xD "Moja internetowa bliźniaczka, fanka empika, literatury, kolorowych, słodziutkich pudełeczek, i pragnąca niegdyś zagłębiać tajniki psychologii, co ona może pisać?! ;o" I okazało się, że...? SasuSaku, jeee! Chociaż, już po adresie się domyśliłam, ale i tak radocha była nie mała, bo akurat szukałam czegoś do poczytania i nic absorbującego znaleźć nie mogłam, a tu PACH! Wgl, to zabrzmi zabawnie, ale ja kiedyś też miałam bloga powiązanego z tańcem, nazywał się Step up Konoha i był jednym z moich pierwszych, haha. ;D Nasze zbieżności zaczynają mnie powoli przerażać. ^^' Tak na początek może zacznę od tego, że... uwielbiam scene w bibliotece. Nie pamiętam, który chapter to był, ale wiem, że to było genialne.;D Fajnie przedstawiłaś wtedy wybuchowość Sakury, która najpierw krzyczy, a potem myśli.;D Zauważyłam, że zmieniłaś koncepcje życia Sakury, jej mama tańczyła, zginęła w wypadku, opiekuje się nią jej wuj, ale! Uwaga! Pojawia się Sasuke, który jest taki Sasusowato-obojętno-seksowny. <3 A teraz widze, że Sakura jest na etapie odrzucania od siebie możliwości zauroczenia się w naszym draniu - uwielbiam tą fazę wyparcia. xD Jakby cokolwiek miało zmienić, że nastawimy sie na "nie-kochanie", haha.;D Fajnie też wykreowałaś dawne postacie Akatsuki, trochę sie za nimi stęskniłam odkąd Narucak pokonał w mandze Pain'a xD --> Wtedy było słynne wyznanie Hinatki. xD Generalnie mam sentyment do dawnego bloga, więc z przyjemnością czytałam tego, bo to mi przypomniało moje początki, na pewno nie raz chętnie tu zajrzę, aby doczytać kolejne chapterki! ;D Ale teraz uwaga! Powinnaś mieć fan page! Sama nie chciałam teego założyć, ale nie żałuje, bo to naprawdę ułatwia życie. Ci, co chcą czytać, likują i informacje o nowych rozdziałach dochodzą automatycznie - nikogo nie trzeba powiadamiać na blogach, czy gg i to dobry sposób, abyś zobaczyła ile masz czytelników.;D Zachęcam cię do tego. Kilka sekund roboty i relaks i spokój, haha xD
OdpowiedzUsuńI nie słuchaj, jak ludzie mówią, że masz jeszcze czas! Nie ma go ;c Potem jest taki stres, taki chaos... naprawdę, lepiej wiedzieć jak najwcześniej kim się chce być, bo potem mamy tysiąc myśli na minutę.;c Życzę ci, abyś nie telepałą się z wyborem tak jak ja. ;D
Chciałabym jeszcze nadmienić apropos twojego stylu - podoba mi się to, że piszesz tak lekko i swobodnie. Nie wiem jak długi masz staż w pisaniu, ale naprawdę przyjemnie się to wszystko czyta.:)
I MASZ BOSKI SZABLON! Ale widzę, że to zasługa genialnej Sasame Ka. xD I piękną piosenką w tle i... generalnie... wrócę tu, więc się strzeż! ;D
Pozdrawiam cię serdecznie! :)
Ojeju :3 Nie mogę uwierzyć w to, że Ci się spodobało. I tyle miłych słów o postaciach, o stylu...Chyba piszę bez ładu i składu, bo nie mogę się jeszcze ogarnąć xD
UsuńTak w ogóle, jak przeczytałam, że też miałaś bloga powiązanego z tańcem to się uśmiechnęłam od ucha do ucha. Nasze podobieństwa mnie coraz bardziej zadziwiają. xD
Fazę wyparcia naprawdę fajnie się opisuję. :3 Wtedy mogę mieć w głębokim poważaniu czy myśli bohaterki sobie nie zaprzeczają, bo głównie opiera się to na " A może... A co jeśli... A gdybym tak... No chyba że... ". Taki totalny chaos. xD
Hm, fan page? Nie jestem pewna co do tego pomysłu. W sensie, może inaczej. Nie jestem pewna, czy ktoś by z niego korzystał. Mam wrażenie, że jeszcze mam za mały staż na ten wielki krok xD
Tak, szablon to w całości piękna praca Sasame Ka, ale pragnę za niedługo go zmienić. Oczywiście chciałabym złożyć zamówienie właśnie u niej. Mam nadzieję, że mi się to uda. :3
Jeszcze raz dziękuję i życzę udanych wakacji! :D
AH i wybacz, że dzisiaj tak króciutko, ale wyjeżdżam na wakacje i mam urwanie głowy, gdy dodasz następny rozdział na pewno zrecenzuje ci go od A do Z! :)
OdpowiedzUsuńKochana Amishiru Chan - Twoje prośby zostały wysłuchane, założyłam bloga o Naruto. Póki co nie ma tam jeszcze nawet prologu, ale jest już lista bohaterów i fabuła w mojej głowie, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://miedzy-dwoma-swiatami.blogspot.com/
Jej! *-* Nic tylko czekać, aż coś dodasz.
UsuńDuuuużo weny Ci życzę :3!