środa, 16 lipca 2014

6. Artykuł



Wciąż i mimo wszystko wierzę, że ludzie są w gruncie rzeczy dobrzy. - Anna Frank


Odepchnęłam się nogami od podłoża sprawiając, że moje krzesło ponownie podjechało do biurka. Jeszcze raz spojrzałam na pustą kartkę kancelaryjną, na której co najmniej półgodziny temu powinnam była zapisać wstęp do rozprawki zadanej na poniedziałek. Nerwowo zagryzłam plastikowy koniec długopisu, zostawiając w nim małe wgniecenie. Mimo tego, że byłam sama w pokoju, gdyż Ino, jak to każdą sobotę poszła pomóc rodzicom w kwiaciarni, a Hinata wybrała się na rodzinny obiad, ani trochę nie mogłam się skupić.
Moje myśli wciąż krążyły wokół jednego tematu, a mianowicie incydentu z środy, którego sprawcą był Sasuke. No, bo co to miało w ogóle być? Czy on na prawdę jest przekonany, że pozwolę mu wpakować się z butami do mojego życia? Może jeszcze sądzi, że będę stała bezczynnie i przyglądała się jak zaczyna w nie ingerować. Chociaż, czy on jest naprawdę takim dupkiem, by to robić? Głupie pytanie, no jasne że jest. Ale dlaczego uwziął się akurat na mnie? To pytanie góruje na liście moich niewiadomych. Nie mam też pojęcia, dlaczego właściwie tak to analizuję, skoro od dwóch dni nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Równie dobrze mogłoby to oznaczać spokój.
 Ugh...  jęknęłam z dezaprobatą, uderzając głową o blat biurka.  I po cholerę ja to roztrząsam?
Bo zaczęło cię to obchodzić. Poprawka. On zaczął cię obchodzić - zachichotało moje alter ego
 Nie bądź śmieszna - prychnęłam. Jednak wcale nie byłam taka pewna swoich słów. Co jeżeli to prawda? Tak nie powinno być. Zdecydowanie nie powinno tak być.
Wiesz co Sasuke by zrobił wiedząc jaki wywołał mętlik w twojej głowie? Powiem ci. Uśmiechnąłby się cynicznie, a potem rzuciłby jakimś złośliwym komentarzem ukazując tym samym swoją wyższość! Chcesz tego?  Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie opisaną scenę.  Skoro nie, to weź się w garść!
Momentalnie, poczułam jakby ktoś mocno przywalił mi w twarz. Rozsiewając tym samym moje wcześniejsze wątpliwości. Podniosłam się z biurka i zacisnęłam dłonie. Oczywiście, że nie dam mu tej satysfakcji! Może o tym tylko pomarzyć. Sama przecież mówiłam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A to z pewnością nie było miejsce, w którym chciałabym się znaleźć. Postanowiłam dostosować się do najbezpieczniejszej opcji, a mianowicie pozostawieniu naszych relacji takich jakie są, czyli opierających się jedynie na spojrzeniach, z których oboje pewnie nic nie wyczytujemy. Nie potrzebne mi są dodatkowe problemy.
Nagle poczułam wibracje telefonu, które lekko mnie połaskotały. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran. Na wyświetlaczu pojawił się napis: Numer zastrzeżony. Zdziwiłam się, jednak posuwistym ruchem kciuka odebrałam połączenie.
 Sakura, mogłabyś dzisiaj do mnie wpaść?  odezwał się jakiś mężczyzna, a ja ściągnęłam mocno brwi starając sobie przypomnieć skąd znam ten głos.
 Ah... To pan  odezwałam się, gdy już uświadomiłam sobie kim jest osoba po drugiej stronie. Po chwili dotarło do mnie, że podczas odwiedzin, które złożyłam mu parę dni temu, nie zdążył mi się przedstawić.  Czy coś się stało?
 Po prostu zależy mi na rozmowie - z naciskiem wypowiedział ostatnie słowo.
 Dobrze, wpadnę za... - spojrzałam na zegarek elektroniczny, który pokazywał godzinę trzynastą - jakąś godzinę? - zapytałam wyczekując jego potwierdzenia.
 Będę czekał - powiedział, a następnie się rozłączył.
Zaniepokoiłam się tym telefonem. Zachowanie mężczyzny wydawało mi się dziwne. Jednak nie zamierzałam rezygnować ze złożenia mu wizyty. Zerknęłam w górę, na tablicę korkową, do której zdążyłam przypiąć kartkę z przepisanym planem dnia, według którego funkcjonowali mieszkańcy internatu. Za godzinę miał być obiad. A za dwie i pół powinnam być na rehabilitacji. Mój wychowawca - Kakashi Hatake, raczej nie miałby nic przeciwko temu bym wyszła wcześniej. Ale żeby załatwić sprawę szybko potrzebowałabym podwózki, by punktualnie zdążyć na leczenie. Na wujka niestety nie mam co liczyć, gdyż wyjechał w sprawach służbowych na cały weekend. A na propozycję Shizune co do podwózek, nie chciałam przystać. Nie pragnęłam lepszego traktowania ze względu na wypadek. Nagle mnie olśniło. Ponownie wyciągnęłam komórkę i wyszukiwarce kontaktów wpisałam literkę "S". Gdy odnalazłam kontakt, który chciałam, wybrałam połączenie i nasłuchiwałam sygnałów. Jeden, drugi, trzeci...
 Halo, Sasori? Tutaj Sakura  odezwałam się w końcu, gdy odebrał, jednak po drugiej stronie panowała cisza.  Dziewczyna z łazienki  dodałam szybko, gdy uświadomiłam sobie, że nie zdążył wcześniej poznać mojego imienia. Gwałtownie uderzyłam się ręką w czoło, gdy tylko zorientowałam się, jak właściwie siebie określiłam.
 Ahh... To ty  zaczął, gdy już pohamował swój cichy śmiech - Cieszę się, że dzwonisz.
 Wybacz, że wcześniej tego nie zrobiłam. Nie miałam czasu, a teraz jesteś chyba jedyną osobą, która może mi pomóc - odpowiedziałam ze słyszalną nadzieją w głosie, nagle w telefonie usłyszałam jakiś huk.
 Poczekaj chwileczkę.  Trzask zamykanych drzwi lekko go zagłuszył - To o co chodzi?
 Mógłbyś mnie gdzieś podwieźć?  zapytałam szybko i zamknęłam oczy, wyczekując jego odpowiedzi, gdy usłyszałam jak bierze głęboki wdech uniosłam powieki.
 Przepraszam, ale jestem w pracy. Ale zaczekaj dwie minuty - powiedział i prawdopodobnie odłożył gdzieś komórkę. Czekałam przysłuchując się już trochę gorzej słyszalnym hukom, które zapewne miały związek z jego pracą.
 Już jestem i mam dla ciebie dobrą wiadomość. Itachi, którego zdążyłaś poznać właśnie wychodzi i nie ma nic przeciwko, żeby cię podwieźć.
 Itachi... – wymamrotałam bardziej do siebie niż do Akasuny. Mylił się. Nie zdążyłam go poznać. Nie wiedziałam jaki jest. A co jeśli ma taki sam charakter jak jego młodszy brat? No, bo w końcu to rodzina.
 Dziękuję, że to załatwiłeś – odparłam po dłuższej chwili milczenia.
 Nie ma sprawy, tylko jakbyś mogła podejść do naszego warsztatu. To blisko.
 Dobrze, tylko powiedz mi gdzie jest.
 Gdy wyjdziesz z internatu skręć w prawo. Później tylko prosto, gdy zobaczysz stos opon przy czarnej bramie będziesz wiedziała, że to tam  Z uwagą przysłuchiwałam się jego instrukcji starając się właściwie wszystko zakodować
 To będę się zbierać.  Ściągnęłam kurtkę z wieszaka.
 Do zobaczenia.

***

Po uzyskaniu zgody na wyjście, poszłam tak, jak poinstruował mnie wcześniej Sasori. Stałam na dużym, asfaltowym podjeździe, na którym stało kilka zaparkowanych samochodów i przypatrywałam się dwupiętrowemu budynkowi, który składał się z trzech różnych części. Na środkowej, która była największa i równocześnie wysunięta w porównaniu do reszty budynku, na szyldzie o granatowym tle widniał biały napis "MOTO - SERWIS". Prowadziły do niego dwie bramy wjazdowe, które na moje oko miały wysokość czterech metrów. Były otwarte, jednak widok na wnętrze zasłoniły mi pozostawione tam pojazdy. Po lewej stronie lokalu, znajdowały się drzwi główne, nad którymi był napis "BIURO". Zaś po prawej stronie widniał trzeci i ostatni szyld "CZĘŚCI", przez sporej wielkości, niczym nie zasłonięte okna mogłam dojrzeć regały z przedmiotami z działu motoryzacji, których nie byłam w stanie nazwać. Niestety, ale moja wiedza na temat samochodów była jedynie podstawowa. No, o ile można, by to tak nazwać. Przyjrzałam się jeszcze raz uważniej w poszukiwaniu drzwi do owego sklepu motoryzacyjnego jednak na pierwszy rzut oka ich nie znalazłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że w przeciwieństwie do biura, znajdują się od strony bocznej.
Weszłam do środka jedną z bram wjazdowych, a do moich nozdrzy momentalnie dotarł ciężki zapach benzyny i smaru, na co skrzywiłam twarz w grymasie. Rozejrzałam się dookoła po hali napraw, a mój wzrok przystanął na osobie stojącej przy podnośniku, na którym znajdował się jakiś samochód, i wyraźnie szukała czegoś w wózku narzędziowym. Zrobiłam kilka kroków do przodu, a czerwonowłosy, gdy mnie usłyszał gwałtownie się obrócił. Ubrany był w typowy ciemny, strój roboczy. Jedynym, wyróżniającym się elementem jego stroju była czarna bandamka, którą przewiązaną miał na czole, pewnie w celu chociaż drobnego uniesienia grzywki.
 To ty - powiedział starając się zetrzeć plamę nieznanego mi pochodzenia z policzka  Cześć.
 Hej, na prawdę jeszcze raz ci dziękuję. Drugi raz mnie ratujesz  powiedziałam nieco żartobliwie.
 Teraz to bardziej Itachi  powiedział wskazując na mężczyznę, który jakby na zawołanie wyszedł z biura. Przez chwile mogłam dostrzec jego koszulkę z nazwą jakiegoś zespołu, dopóki nie zniknęła pod przykrywą czarnej skórzanej kurtki. Włosy miał upięte, tak jak ostatnio w niską kitkę na karku. Jednak krótsze kosmyki jego hebanowych włosów okalały mu twarz. Spojrzałam w jego oczy, które bacznie mnie zlustrowały. Wzdrygnęłam się lekko.
- To co? Jedziemy?  zapytał wsuwając na palec metalowe kółko, z przyczepionymi kluczyki. Gdy zakręcił nim kilka razy przełknęłam ślinę zalegającą w ustach i ostatni raz spojrzałam na Sasoriego, który tylko puścił do mnie oczko, a następnie wrócił do zajęcia, które wykonywał wcześniej.
Zapinając pas, podałam Itachiemu dokładny adres, na co on tylko skinął głową i przekręcił kluczyk w stacyjce, uruchamiając silnik, który wydał z siebie charakterystyczny warkot. Odwróciłam się w stronę szyby i tępo spoglądałam na miejski krajobraz. Po chwili do moich uszu dotarła znana melodia, a po krótkim czasie również śpiew.
 Czyżby Sum 41With me?  spytałam nie odwracając wzroku.
 Jedna z moim ulubionych piosenek.
 Serio? Też ją uwielbiam – odpowiedziałam mu entuzjastycznie przebijając się tym samym przez napiętą atmosferę, która do tej pory była między nami wyczuwalna. Uchiha zaśmiał się cicho i przekręcił delikatnie gałkę radia, sprawiając tym samym, że muzyka płynąca z głośników stała się głośniejsza. Tekst piosenki zaczął wydobywać się z jego ust idealnie komponując się ze śpiewem wokalisty, a jego palce jakby same zaczęły uderzać o kierownicę wystukując rytm. Opierając się wygodnie o fotel, przyciskiem spuściłam szybę na dół, pozwalając, by chłodny wiatr orzeźwił moją twarz. Gdy przyszła pora na refren postanowiłam się dołączyć. Mimo że zawsze porównywałam swój śpiew do psa, który wyje do księżyca, nie krępowałam się.
 Chodzisz z moim bratem do klasy, prawda? - No masz. Czar rozluźniającej chwili zniknął tak szybko jak się pojawił.
 Tak  odpowiedziałam mu markotnie.
 I jak?  zapytał, ale widząc, że nie za bardzo zrozumiałam szybko dodał:  Dogadujecie się?
 Em...  zamyśliłam się, zastanawiając się nad dobrym wybrnięciem z sytuacji  Można tak powiedzieć.
 To przed nim się wtedy schowałaś, mam racje?  Mocniej zacisnęłam zęby. Jeśli starszy brat Sasuke miał zamiar pobawić się w dobrą wróżkę bądź swatkę, to przykro mi, ale nie ze mną.
 Daleko jeszcze? - zapytałam mimo tego, że dobrze znałam odpowiedź. Ale jakoś musiałam zmienić temat.
 Zaraz będziemy - powiedział po czym nie zważając na drogę wbił we mnie wzrok i widocznie się zamyślił. Miałam wrażenie, ze trwało to wieczność, a spojrzenie, którym mnie obdarzył przenikało mnie do szpiku kości, jakby chciał coś ze mnie wyciągnąć. Jednak po dłuższej, krępującej dla mnie chwili ponownie zwrócił się w kierunku ulicy i włączył kierunkowskaz, podjeżdżając pod jedną z bram.
– Dziękuję  powiedziałam odpinając pasy bezpieczeństwa. Sięgnęłam po torebkę, która znajdowała się pod fotelem i otworzyłam drzwi. Po wyjściu przejechałam dłonią po włosach, chcąc chociaż trochę je ułożyć, bo po spotkaniu z wiatrem wyglądały tragicznie.
 Wystarczy lepiej go poznać  odezwał się Itachi w momencie, gdy chciałam popchnąć drzwi, by ponownie je zamknąć.

***

Ding dong...
Zerknęłam jeszcze przez ramię na samochód Uchihy, który wraz z momentem uchylenia się drzwi odjechał z piskiem opon. Spojrzałam ponownie w stronę wejścia, w którym teraz stał mężczyzna i z poważną miną zerkał na tył odjeżdżającego samochodu.
 Dzień dobry  zaczęłam w końcu wyrywając go z zamyślenia.
 Dobrze, że jesteś.  Tym powitaniem wzbudził we mnie jeszcze większą ciekawość niż samym telefonem. Gdy tylko przekroczyłam próg, szybko zamknął za mną drzwi i zaprosił do salonu, a sam udał się do kuchni po jakieś picie.
Tak jak ostatnio, usiadłam na kanapie, jednak by zrobić sobie na niej miejsce musiałam przełożyć gdzieś indziej otwarte zeszyty z jakimiś zapiskami, w które postanowiłam nie zaglądać. Stolik, który stał przede mną, również był zawalony. Leżały na nim jakieś książki i kilka kartek oraz włączony laptop, na którym uruchomiony był Word. Wielki pogrubiony nagłówek zwrócił moją uwagę.
 Rodzina Haruno  wyszeptałam, a dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na mężczyznę, który właśnie położył na stoliczku dwie szklanki z wodą.
 Czytaj dalej  powiedział spokojnie.
Czekałam, aż zasiądzie obok mnie, bądź na fotelu, jednak nie zrobił tego. Włożył ręce do kieszeni ciemnych jeansów i spoglądał na mnie z uśmiechem. Poruszyłam więc myszką podłączoną do laptopa, by ponownie oświetlić ekran. Gdy tekst się wyświetlił zaczęłam czytać, a z każdym przeczytanym zdaniem oczy rozszerzały mi się coraz bardziej.
Mebuki Haruno była niegdyś znaną tancerką. Już jako siedemnastolatka wzbudzała podziw na konkursach tańca towarzyskiego, gdzie jej parterem był Kizashi Haruno, którego w późniejszych latach poślubiła. Jej mąż po tym jak przejął firmę budowlaną po swoim ojcu zmuszony był porzucić pasję. Rozkwit kariery kobiety przypadł dopiero w latach 1994 - 2000, kiedy to występowała w Teatrze Muzycznym w Nagasaki. W kwietniu 2000 roku nieoczekiwanie, tuż przed rozpoczęciem spektaklu, zapowiedziała go jako swój ostatni. Nie podała jednak powodu, dla którego postanowiła opuścić scenę. Tej samej nocy zginęła w śmiertelnym wypadku samochodowym. Prasa jednak nie pisała na ten temat. Dlaczego?
Po czternastu latach, ciszę na ten temat postanowiła przerwać Sakura Haruno - córka Mebuki i Kizashiego. Dziewczyna z bólem opowiadała o swoich przeżyciach. Odkąd pamięta jej ojciec był nałogowym alkoholikiem i używał na niej przemocy. Dopuścił się nawet molestowania seksualnego. Nieoczekiwanie, gdy dziewczynka skończyła dziesięć lat jej ojciec wraz z inną kobietą wyjechał za granicę. Piekło Sakury jednak się nie skończyło. Trafiła do domu dziecka, gdzie mimo, że była bezpieczna czuła się źle. Dzieci dokuczały jej i wyśmiewały. Dopiero po czterech latach, w sierocińcu zjawił się brat Mebuki, chcąc zabrać siostrzenicę pod swoją opiekę.
W jego domu dziewczyna zaczęła wieść spokojne życie starając się zapomnieć o przykrościach z przeszłości. Mimo wszystko, wujek unikał tematu jej matki, oświadczając jej tylko, że pracowała jako ekspedientką w supermarkecie i zginęła w wypadku samochodowym. Dziewczyna, nieświadoma tego, że jej oboje rodzice kochali taniec, po skończeniu gimnazjum zaczęła uczęszczać do liceum artystycznego o kierunku tanecznym. Jej życie ponownie odwróciło się do góry nogami , gdy podczas porządków w domu krewnego znalazła dyplom należący do jej matki. Był nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie tanecznym. Jeszcze tego samego dnia siedemnastolatka została potrącona przez samochód, przez co wylądowała w szpitalu z poważnymi urazami, które uniemożliwiają jej powrócenie do pasji. Tam właśnie dowiedziała się od wujka prawdy o swoje matce. O jej karierze jak i o śmierci.
Mebuki po ostatnim występie została na pożegnalnym przyjęciu zorganizowanym przez załogę teatru. W ruch poszedł alkohol, którego tancerka sobie nie odmówiła. Na nic nie zważając kobieta wsiadła do samochodu chcąc wrócić do swojej trzyletniej córki, dla której porzuciła karierę, albowiem chciała w pełni oddać się macierzyństwu. Podczas jazdy nie zważając na ruch na sąsiednim pasie chciała wyprzedzić samochód przed sobą. Odbyło się zderzenie czołowe, którego nie przeżyła ani ona, ani kierowca z na przeciwka. Brat Mebuki - Kohaku, w pełni wyciszył cała sprawę chcąc zachować dobre imię siostry, jak i uchronić siostrzenicę przed przeszłością.
 Co to jest?  zapytałam łamiącym się głosem, gdy w końcu zebrałam się na odwagę, by na niego spojrzeć.
 Artykuł, który po poprawkach trafi do gazety  odpowiedział mi niewzruszony.
Zacisnęłam usta, powodując że wargi utworzyły wąską linie. Mimo że wiedziałam, iż słuch mnie nie zawodzi, nie mogłam w to uwierzyć. Potrząsnęłam głową, jakby miało mi to pomóc w odtrąceniu od siebie zarówno tego co powiedział, jak i nawracających wspomnień. Wzięłam nierówny oddech i pozwoliłam, by łzy, które napłynęły mi do oczu znalazły ujście, wyznaczając na moich policzkach czarno-szare ścieżki. Te kłamstwa nie mogły ujrzeć światła dziennego. Nie po tym jak wyszłam na prostą.
 To są same bzdury!  wrzasnęłam, gwałtownie zamykając klapę od laptopa.
 Oh, ja nazwałbym to przekoloryzowaną historią. Ale czy to ma sens? Ludziom jest obojętne to, czym nakarmisz ich głód ciekawości. Zwłaszcza, że nie mają na to wpływu.
- Zaufałam ci - powiedziałam rozklejając się jak małe dziecko. Jednak to co bolało mnie najbardziej to, to że ponownie dałam się nabrać. To, że kolejny raz okazałam się być naiwna. Byłam pewna, że już się tak nie stanie, że tym razem potoczy się wszystko inaczej. A jednak. Wykorzystał mnie. Czułam się przed nim naga. Obdarta z przeszłości, przeżyć i tajemnic.
 Jak widzisz niepotrzebnie, ale mogę usunąć ten artykuł – powiedział, opierając się o meblościankę.
 To to zrób! -wrzasnęłam jadowicie. Moja rozpacz w tym momencie całkowicie zniknęła, a na jej miejsce wstąpił gniew. Wzrokiem pełnym frustracji spoglądałam, jak teatralnie cmoka ustami kręcąc przy tym głową.
 W życiu nie ma nic za darmo, kochanie – wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo, które podziałało na mnie jak czerwona płachta na byka. Gwałtownie wstałam popychając tym samym stolik, przez co rozlałam trochę wody znajdującej się w obu szklankach. Jednak to był mój najmniejszy problem.
 Jesteś sukinsynem!  krzyknęłam mu prosto w twarz, jednak nie przejął się tym. Po szatańskim uśmiechu, który wstąpił na jego twarz miałam wrażenie, że go rozbawiłam.
 Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi  Moje oczy rozszerzyły się gwałtownie w przerażeniu. Instynktownie cofnęłam się o krok. Moje złe przeczucia narastały z każdą sekundą. Nie miałam pojęcia z kim tak właściwie mam do czynienia.  To jak? Zgadasz się?
 Nawet nie wiem na co – odparłam cicho, ponownie siadając na kanapie. W tym momencie najbardziej bałam się tego, jak bardzo może okazać się nieprzewidywalny.
 Wystarczy, że weźmiesz dla mnie z pewnego domu tylko, małą teczuszkę.
 To będzie kradzież – zaprotestowałam.
 Ależ nie – westchnął.  To będzie jedynie pożyczka. Po paru dniach to zwrócisz. Domownicy nie powinni się nawet zorientować.
 Co jest w tej teczce?
 To już nie powinno cię interesować – jego ton zabrzmiał tak ostro, że pożałowałam tego, że dałam omotać się ciekawości. Po chwili coś mnie olśniło. Ściągnęłam brwi i zaczęłam analizować całą sytuacje.
- Czegoś nie rozumiem – zaczęłam, a gdy spotkałam się z jego spojrzeniem postanowiłam kontynuować: - Dlaczego sam tego nie zrobisz tylko wykorzystujesz mnie?
- Powiedzmy, że nie jestem tam mile widziany. Ale to długa historia i nie ma sensu bym ci ją opowiadał. Co prawda, jeszcze do niedawna, nie byłem pewny jak tą sprawę rozwiąże. Jednak, gdy przyszłaś do mnie, zaufałaś mi tak bardzo, że bez wahania opowiedziałaś mi o sobie i o swojej rodzinie. Postanowiłem to wykorzystać, a ty nie możesz mi teraz odmówić. Chyba, że chcesz by opisana przeze mnie historia wylądowała na jednej ze stron gazety, która rano będzie już leżała pod domem każdego z mieszkańców? Wyobrażasz sobie ich spojrzenia, gdy będziesz szła ulicą? Dziennikarzy, którzy będą próbowali z tobą porozmawiać? A co powie twój wujek, na to, że jego siostrzenica postanowiła oczernić całą rodzinę i że zwróciła się z tym do obcego faceta? Co jeśli dowiedziałby się o tym twój tatuś, którego przecież mimo wszystko kochasz.
Dość! - krzyknęłam zamykając oczy z nadzieją, że pomoże mi się to uwolnić od tego koszmaru.  Zgadzam się, tylko już przestań...
 Dobrze robisz – powiedział po czym upił łyk wody ze szklanki.  Powinno ci pójść łatwo, zwłaszcza, iż wiem, że nawiązałaś kontakt z moimi bratankami, tak a propos przekaż Itachiemu, że ma naprawdę ładny samochód.
 Bratankami? - wyszeptałam nie dowierzając w wypowiedziane przez niego słowa  To znaczy, że oni... Że ty jesteś...
 Uchiha, Madara Uchiha.

Od Autorki: Chciałam Wam jak najbardziej wynagrodzić przerwę między rozdziałami, że tak się zagalopowałam, iż znowu zapomniałam dodać czegoś od siebie. No w każdym razie rozdział już jest i jestem ciekawa co sądzicie, o "panu, który uratował Sakurze życie". Może opisałam to dość skromnie, ale od czego jest rozdział siódmy? :)

O, właśnie. Zapomniałabym. Powstała zakładka "Spam". I zachęcam byście się z nią zapoznali. 
No i jeszcze tak na zakończenie zapytam o jedną sprawę, czytał ktoś z Was wczorajszy chapter? :D

Pozdrawiam :3

20 komentarzy:

  1. :O!!!
    Po przeczytaniu artykułu i po słowach Madary, że to opublikuje szczęka mi opadła! Zupełnie szczerze mówię! W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu sytuacji. No bo... On wydawał się taki miły. No właśnie, wydawał się... Współczuje Sakurze, że mu zaufała. Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju, skoro Itachi podwoził Sakurę pod dom Madary nie zorientował się że idzie ona do niego? czy może Madara jest incognito i nikt nie wie o jego pobycie w tym miejscu?
    Rozdział troszkę krótki, ale mimo to podziwiam cię za zapał do pisania, naprawdę zazdroszczę weny! :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz się zastanawiam, czy to, że opadła Ci szczęka to dobrze czy źle. No, ale mam nadzieję, że dobrze. xD

      Hm, odpowiadając na Twoje pytanie...
      Madara jest incognito, a przynajmniej ma taką nadzieję.

      Co do długości rozdziału, to się staram, ale mam wrażenie, że mniej więcej taka długość rozdziałów już pozostanie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze to, co zaplanuję sobie w rozdziale wychodzi na podobną ilość stron.

      Dziękuję i pozdrawiam :* No i przesyłam Ci telepatycznie weny! :3

      Usuń
  2. Zbierałam zęby z podłogi jak mi szczęka opadła na ziemię....Masakra...Co za *********** Yhhhh Nie lubię takich ludzi...A wydawał się taki porządny...[Właśnie wydawał ! Kiedy ty się nauczysz że nie ma "porządnych " ludzi ? ] <=======Moje alter ego...Na Sakury miejscu poszłabym do Itachiego ...On by coś wymyślił...

    Pozdrawiam i życzę dużo weny i dużo czasu , a także niezapomnianych wakacji....; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, nie sądziłam, że aż takie reakcje uda mi się wywołać. Aż mi samej opadła szczęka. :O
      Haha, Twoje alter ego ma poniekąd rację :)

      Dziękuję i mam nadzieję, że Tobie wakacje również miną bardzo dobrze.

      Usuń
  3. Dobra, właśnie zbieram się z podłogi.
    Nie no serio?
    Ja wyobrażałam sobie go jako miłego, pomocne go człowieka, a tu taki szok. O.o
    Nie no, nie mogę się ogarnąć, serio.
    Zatkało mnie i tyle.
    Powiem Ci tylko, że rozdział wyszedł bombowy i cholernie ciekawy. Skąd ty to wszystko bierzesz ? Co?
    Na tym kończę mój komentarz, bo,muszę dojść do siebie.
    Pozdrawiam Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huh, Ty też? :D Jestem na prawdę zdumiona, w sensie, no myślałam, że to będzie takie trochę przewidywalne.

      Skąd to biorę? Hm, sama nie wiem. Jakoś tak mnie kiedyś oświeciło. A na samym początku nie miałam tego w planach i trochę mi zajęło główkowanie, jak właściwie logicznie i sprawnie wplątać to do fabuły.

      Dziękuję i pozdrawiam :3

      Usuń
  4. Woooooooooow!!!!! Dziewczyno miażdżysz!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tym rozdziałem przebiłaś wszystkie poprzednie! :D Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem! I pomysłu i treści i stylu, jednym słowem GENIALNE!
    A teraz trochę o fabule: Jest tak jak się spodziewałam, to Madara uratował Sakurę, ale, to nie znaczy że rozdział mnie nie zaskoczył! Co to za teczka? Do czego mu potrzebna? Co chce zrobić Sasuke i Itachiemu? Coraz więcej pytań, a ja nic nie wiem xD To jakaś głębsza sprawa.
    Na początku myślałam, że będzie chciał różową wykorzystać seksualnie O.o Ale w sumie jak się nad tym zastanowić, to jeszcze to może zrobić! On ma nikczemne plany. Czułam to, że jest podejrzany :D
    Ja czytałam!!!!! W końcu jakiś moment SasuSaku!!!! A już myślałam, że nie ten paring umarł :P Ale jest nadzieja, nie mogę się doczekać kiedy będzie "coś" więcej :D
    Jak kolejne rozdziały będą takie jak ten, to powinnaś zostać pisarką :D Życzę weny i niech rozdzialik szybciutko się pojawi, bo z powodu tych emocji nie wytrzymam zbyt długo xD
    Pozdrawiam :*
    Ps wybacz za mój chaotyczny komentarz, ale to z powodu Twojego rozdziału :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to głupie, ale czytając ten komentarz zaszkliły mi się oczy. Na prawdę ;-;

      Patrząc na to co napisałaś o rozdziale mogłabym go podsumować: " Więcej pytań niż odpowiedzi." xD

      A co do wykorzystania seksualnego, to kto wie? Haha xD No ale czy już nie dość trudne życie ma różowa? :o
      Co tam, i tak się zastanowię nad tą opcją.

      A co do mangi, to to było takie aasasdfhgh *-* Nie umiem znaleźć na to słowa. Niby nic, a jednak coś!

      Ja pisarka? Moja "twórczość" to zwykła amatorszczyzna, pewnie z milionami błędów , których nie widzę. Gdy piszę, cały czas czuję się jak dziewczyna, która kiedyś włączyła laptopa, uruchomiła Worda i postanowiła coś naskrobać nie sądząc, że kiedykolwiek ktoś zwróci na to uwagę.

      Pozdrawiam i na prawdę Ci dziękuję :*

      Usuń
    2. Teraz jak przeczytałam swój wczorajszy komentarz, to aż mi wstyd za siebie xD Nie ma w nim ani ładu, ani składu. Wybacz xD
      Twoja skromność powinna być karana! Hahha :D Nie no, tak na poważnie, to rozdział jest perfekcyjny! Możesz być z siebie dumna. Z pewnością będę czekać na więcej takich ;3
      I wcale nie wymuszam na Tobie, krótkiego czasu oczekiwania na kolejny rozdział xD
      Buziaki :*

      Usuń
  5. Ja powiem Ci tylko tyle, że nie znoszę Uchiha Madary. Nigdy go nie lubiłam, więc ciężko mi zrozumieć, że większość fanów anime tak go uwielbia.
    Naruto jest jednym z naprawdę niewielu produkcji, w których nie przepadam za żadnym złym charakterem - wyjątek Hidan - złe charaktery w Naruto to doprawdy ludzie, których nie mogę polubić w żaden sposób.
    Tyczy się to całego Akatsuki - poza wspomnianym wcześniej Hidanem :D - Orochimaru i wszystkich jego pionków, Kabuto, Obito (o, jak on i jego historia działa mi na nerwy), ale jeszcze nikt mnie nie irytował tak bardzo, jak właśnie Madara, więc odkąd się pojawił, mam ochotę rozwalić monitor za każdym razem, gdy go widzę xD
    Wyjątkiem jest Itachi, bo okazało się, że zrobił to wszystko dla dobra wioski i tak naprawdę mnóstwo w nim dobra oraz miłości do brata :__: A też go kiedyś nie lubiłam....

    Co do samego rozdziału, to jak zwykle zgrabnie napisany. Co prawda trochę krótki, ale przy Twoim talencie, każdy rozdział byłby za krótki. Można czytać i czytać ^^
    Przemyślenia Sakury na temat ukochanego, przypominają mi rozterki typowej nastolatki z liceum, którą przecież jest - z wielkim "problemem". Choć niewątpliwie po ultimatum Madary ma teraz prawdziwy problem na głowie... ja na jej miejscu poszłabym od razu do Itachi'ego, aby powiedzieć o dosłownie wszystkim. Dzidziusiowi bardzo zależy na jakiejś tam rzeczy, a skompromitowanie Sakury tak naprawdę ma gdzieś - tak uważam. Wiec publikacja tego artykułu, nic mu nie da, skoro i tak nie będzie w posiadaniu tego, na czym tak bardzo mu zależy. Haruno może więc zachować spokój ducha, bo ten artykuł miał służyć tylko za popchnięcie jej do działania. Tak przynajmniej podpowiada mi umysł.
    Co do Saska... kurczę, on wszędzie ma taki sam charakter xD Nie odbierz tego źle, ale w znacznej większości opowiadań jest niedostępnym, zimnym draniem. Nie mówię, że to źle, bo wcześniej napisałam Ci, że takim go uwielbiam, więc nie zmieniaj, ale obecnie szukam opowiadania, gdzie Sasuke będzie całkowicie odmienny - kto wie, może sama go takim stworzę? Nie wiem nawet, czy by mi taki całkowicie inny przypasował, ale zawsze można spróbować xD

    Niestety nie czytam mangi. Naruto jest jednym z niewielu, gdzie uważam, iż anime jest lepsze od mangi. Nie chciałabym sobie psuć niespodzianek w anime, poprzez czytanie mangi. Wiem jestem dziwna... ale co to za oglądanie, gdzie nie można się już spodziewać niespodzianki, bo się przeczytało o niej w mandze? Kiedyś czytałam ją, mam nawet swoich własnych pięć tomików, ale zaprzestałam, bo zauważyłam, że nie wyczekuje już tak odcinków anime, skoro i tak wiem, co się stanie. Korci mnie czasem, aby wyprzedzić obecną akcję, ale póki co jakoś się trzymam xD

    Pozdrawiam, zacznę poważnie myśleć o jakimś Narutowskim fanficku, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
    Jak to jest z Tobą? Założyłaś bloga z opowiadaniem całkowicie spontanicznie, czy wpierw ustaliłaś sobie całą fabułę? :)

    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, ja akurat złe charaktery lubię. Nie wiem właściwie czemu. Tak po prostu mam xD Może i denerwuję mnie ich rozumowanie w niektórych kwestiach, ale nie mam na to wpływu.

    Niestety, muszę Cię rozczarować, ale rozdział siódmy, chyba nie będzie dłuższy. Ale! Planuję większy rozdział, jednak mam nadzieję, że wypadnie on na cyferkę 10. Taka mini rocznica. xD

    Hm, ja akurat jestem dziwnym typem człowieka jeśli chodzi o spoilery. Kiedyś, gdy jeszcze niecierpliwiłam się na kolejny odicnek mojego ulubionego serialu i godzinę wpatrywałam się w monitor, czekając na premierę odcinka w internecie, zawsze musiałam przeczytać jego opis. ZAWSZE. Nie kontrolowałam tego. Może i w pewnym sensie psuło to niespodziankę. Ale jakoś patrzyłam na to z innego punktu widzenia. Gdy była na przykład informacja, że główni bohaterowie się w końcu spotkają sam na sam i będą rozmawiać, nie przejmowałam się tym, że to spoiler, tylko zadręczałam myślami jak to będzie wyglądać.
    Jednak mogę powiedzieć, że zdarzyło mi się przez spoilery stracić przyjemność oglądania. Tak było z sezonem pewnego serialu. Znałam całą fabułę, wszystkie tajemnice, wiedziałam jak się wszystko potoczy aż do ostatniego odcinka i co? Nudziłam się. Po prostu podczas oglądania się nudziłam.
    A co jeszcze chcę dodać. Gdy zastanawiam się nad wyborem jakiejś książki, zawsze otwieram ostatnią stronę. Nie wiem po co. To pewnego rodzaju spoiler i dziwny zwyczaj, którego powoli się oduczam. xD

    Narutowski fanfic? Dawaj mała! Przepraszam, musiałam tak napisać. Wstyd mi. ;-; Hm, pytasz jak było ze mną? Pamiętam to idealnie. Wraz z kuzynką zrobiłyśmy sobie maraton Step up. Niedługo po tym zachorowałam. Musiałam siedzieć w domu dwa tygodnie. Miałam cały salon do swojej dyspozycji. xD Przeglądałam sobie narutowskie fanarty na deviantarcie, gdy nagle wpadł mi do głowy właśnie pomysł na opowiadanie. Tylko na początku na siłę chciałam, by byli to inni bohaterowie niż z Naruto. Ale nie miało te sensu, oni byli do tego stworzeni. Potem, po głębokim zastanowieniu i ogólnym zarysowaniem sobie fabuły, za namową przyjaciółek założyłam bloga. No i tak to się zaczęło. Także, jeśli nad Twoją głową zaświeciła się jakaś żaróweczka, niczym z kreskówki to się nie wahaj :D
    Mam nadzieję, że odpowiesz mi na ten komentarz, bo chciałabym się dowiedzieć, czy siedzi w Twojej głowie Sasusaku, czy może NaruHina, bądź jeszcze coś innego? :3

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama jeszcze nie wiem, naprawdę. Taki luźny pomysł bez ładu i składu póki co, wpadł mi do głowy. Nie jestem nawet pewna co do pairingów... obie pary uwielbiam, ale mogę wszystko przewrócić do góry nogami. Kto wie, może w jakiś sposób połączę świat anime z realnym? Nawet taki pomysł, gdzieś zaświtał. Dopóki wszystkiego sobie nie poukładam, to wolę nie obiecywać ;) Wątpię jednak w pojawienie się NaruHina. A może Sasek zakocha się w dziewczynie z naszego świata? Wszystko jest możliwe :) Jak dopracuję wszystko, to dam Ci znać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie mam nadzieję, że szybko uporządkujesz fabułę i zaczniesz pisać. :D Nie mogę się doczekać :3

      Usuń
  8. Jejku! Ale się dzieje! Jestem ciekawa, co będzie dalej. Biedna Sakura! Madara ją tak wykorzystuje :( .
    Moment SS z poprzedniego rozdziału... ah! :D Oby następnym razem Sakura nie odepchnęła Sasuke hahah :D.
    Uwielbiam tego bloga i przyznaję, że miałaś na niego świetny pomysł!
    Pozdrawiam i życzę weny, Bella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój blog :D
      Dziękuję, wena na pewno się przyda. :3

      Usuń
  9. No! Przeczytałam! :) Wszystko za jednym razem, ha! Ciekawość była silniejsza od wszystkiego innego. xD "Moja internetowa bliźniaczka, fanka empika, literatury, kolorowych, słodziutkich pudełeczek, i pragnąca niegdyś zagłębiać tajniki psychologii, co ona może pisać?! ;o" I okazało się, że...? SasuSaku, jeee! Chociaż, już po adresie się domyśliłam, ale i tak radocha była nie mała, bo akurat szukałam czegoś do poczytania i nic absorbującego znaleźć nie mogłam, a tu PACH! Wgl, to zabrzmi zabawnie, ale ja kiedyś też miałam bloga powiązanego z tańcem, nazywał się Step up Konoha i był jednym z moich pierwszych, haha. ;D Nasze zbieżności zaczynają mnie powoli przerażać. ^^' Tak na początek może zacznę od tego, że... uwielbiam scene w bibliotece. Nie pamiętam, który chapter to był, ale wiem, że to było genialne.;D Fajnie przedstawiłaś wtedy wybuchowość Sakury, która najpierw krzyczy, a potem myśli.;D Zauważyłam, że zmieniłaś koncepcje życia Sakury, jej mama tańczyła, zginęła w wypadku, opiekuje się nią jej wuj, ale! Uwaga! Pojawia się Sasuke, który jest taki Sasusowato-obojętno-seksowny. <3 A teraz widze, że Sakura jest na etapie odrzucania od siebie możliwości zauroczenia się w naszym draniu - uwielbiam tą fazę wyparcia. xD Jakby cokolwiek miało zmienić, że nastawimy sie na "nie-kochanie", haha.;D Fajnie też wykreowałaś dawne postacie Akatsuki, trochę sie za nimi stęskniłam odkąd Narucak pokonał w mandze Pain'a xD --> Wtedy było słynne wyznanie Hinatki. xD Generalnie mam sentyment do dawnego bloga, więc z przyjemnością czytałam tego, bo to mi przypomniało moje początki, na pewno nie raz chętnie tu zajrzę, aby doczytać kolejne chapterki! ;D Ale teraz uwaga! Powinnaś mieć fan page! Sama nie chciałam teego założyć, ale nie żałuje, bo to naprawdę ułatwia życie. Ci, co chcą czytać, likują i informacje o nowych rozdziałach dochodzą automatycznie - nikogo nie trzeba powiadamiać na blogach, czy gg i to dobry sposób, abyś zobaczyła ile masz czytelników.;D Zachęcam cię do tego. Kilka sekund roboty i relaks i spokój, haha xD

    I nie słuchaj, jak ludzie mówią, że masz jeszcze czas! Nie ma go ;c Potem jest taki stres, taki chaos... naprawdę, lepiej wiedzieć jak najwcześniej kim się chce być, bo potem mamy tysiąc myśli na minutę.;c Życzę ci, abyś nie telepałą się z wyborem tak jak ja. ;D

    Chciałabym jeszcze nadmienić apropos twojego stylu - podoba mi się to, że piszesz tak lekko i swobodnie. Nie wiem jak długi masz staż w pisaniu, ale naprawdę przyjemnie się to wszystko czyta.:)

    I MASZ BOSKI SZABLON! Ale widzę, że to zasługa genialnej Sasame Ka. xD I piękną piosenką w tle i... generalnie... wrócę tu, więc się strzeż! ;D

    Pozdrawiam cię serdecznie! :)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju :3 Nie mogę uwierzyć w to, że Ci się spodobało. I tyle miłych słów o postaciach, o stylu...Chyba piszę bez ładu i składu, bo nie mogę się jeszcze ogarnąć xD

      Tak w ogóle, jak przeczytałam, że też miałaś bloga powiązanego z tańcem to się uśmiechnęłam od ucha do ucha. Nasze podobieństwa mnie coraz bardziej zadziwiają. xD

      Fazę wyparcia naprawdę fajnie się opisuję. :3 Wtedy mogę mieć w głębokim poważaniu czy myśli bohaterki sobie nie zaprzeczają, bo głównie opiera się to na " A może... A co jeśli... A gdybym tak... No chyba że... ". Taki totalny chaos. xD

      Hm, fan page? Nie jestem pewna co do tego pomysłu. W sensie, może inaczej. Nie jestem pewna, czy ktoś by z niego korzystał. Mam wrażenie, że jeszcze mam za mały staż na ten wielki krok xD

      Tak, szablon to w całości piękna praca Sasame Ka, ale pragnę za niedługo go zmienić. Oczywiście chciałabym złożyć zamówienie właśnie u niej. Mam nadzieję, że mi się to uda. :3

      Jeszcze raz dziękuję i życzę udanych wakacji! :D

      Usuń
  10. AH i wybacz, że dzisiaj tak króciutko, ale wyjeżdżam na wakacje i mam urwanie głowy, gdy dodasz następny rozdział na pewno zrecenzuje ci go od A do Z! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana Amishiru Chan - Twoje prośby zostały wysłuchane, założyłam bloga o Naruto. Póki co nie ma tam jeszcze nawet prologu, ale jest już lista bohaterów i fabuła w mojej głowie, zapraszam :)

    http://miedzy-dwoma-swiatami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! *-* Nic tylko czekać, aż coś dodasz.
      Duuuużo weny Ci życzę :3!

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Art Texture1 Texture2 Texture3 Pngs